środa, 15 października 2014

Złoto i czekolada




Pralinki już na nią czekały.  Nie do końca idealnie okrągłe, ale spieszyłam się, był już koniec sierpnia, a nigdy nie wiadomo kiedy tu dotrze.
Czy pierwsze złoto na drzewach to znak, że już? Niekoniecznie.
Zdążyłam:).
Zapukała we wrześniu. 
Nagle zrobiło się przytulnie, bo wbrew pozorom jesień jest bardzo ciepłym gościem. 
Słońce rzucało w dzień powłóczyste spojrzenia, jagody już wszystkie dojrzały, komary poszły precz. 
A wieczorami znów pełganie płomyków,  earl grey w miodowych kubkach,  no i topienie czekolady - czekolada do pralin, czekolada na polewę, czekolada do kremu.













 Sposobów na wykorzystanie czekolady i jagód jest bez liku.  Powodów tyle samo;).
Hmmm..., bo weekend, bo gorszy dzień w przedszkolu, bo sztorm w zatoce, bo urodziny tatusia. 
Właśnie na urodziny tatusia miał być taki specjalny tort w kolorach jesieni, czyli ze złotymi nitkami karmelowymi à la babie lato. No a motyl tak przewrotnie wkręcił był się, ponieważ od kiedy przeczytałam u pani M.M. jak to niejaki Bernard Żeromski tworzył ślimaczki, motylki i kwiatki na tortach obiecałam sobie, że spróbuję kiedyś takiego subtelnego motylka. No i spróbowałam stworzyć pawika rusałkę, ale wyszedł jakiś pterorusałkapaw - ciężki i spasły motyli smok, któremu tylko kolców na ogonie brak. Za to niteczki z karmelu mnie zachwyciły - niczym krople rosy na pajęczynach o zachodzie.











A jesień właściwie już się żegna, chociaż jeszcze stoi w drzwiach, zgaszona jakaś (że niby przytyła :p), przestępuje z nogi na nogę, zmarznięta. 
Nie poganiam jej, chociaż przejmujące, wilgotne powietrze wpada do domu. Niech jeszcze tu pobędzie, przecież to ją właśnie kocham najbardziej ze wszystkich pór roku. 
Przede wszystkim za tę nostalgię, co to ją rozsiewa wszędzie. 
No i za kolory. Bardzo szybko znikają,  na początku października jeszcze czerwienią się nieliczne jarzębiny, ale rzesze karłowatych brzózek już tylko opłakują utracone złote łaszki. Dlatego łapię tę ciepłe odcienie i pakuję w słoiki, ile się da. 
I mieni nam się na półkach twardego dysku ;):
































































(I we wrześniu zdarza się śnieg, choć na ogół topnieje po kilku godzinach.).








(Jeśli komuś barwy wydadzą się zbyt ostre to tylko dlatego, że zbyt długo pasteryzowałam weki;))

Uuuuuf.  Co za przeciąg!
Trzasnęły drzwi.  Żegnaj złoto-brązowa.
...
Oho!  Znów ktoś puka, ale inaczej - głośno, natarczywie, zimno.
 Sypie śnieg...


Z czekoladą na nosie
pozdrawiam cieplutko