środa, 13 sierpnia 2014

Złote nogi lata

Nogi jak nogi. :) Mnie bardziej chodzi o złotą nocy twarz, i gdybymż ja była posiadła dar poezji, może próbowałabym zatrzymywać lato jak K.I.G., ale skoro poetką nie jestem, wodzę tylko błagalnym wzrokiem za wieczornym, odchodzącym z wolna brzaskiem:).
Nie jestem wielbicielką upalnych dni. Słońce południa, nacierające prosto z góry odbieram jako agresję;). Upalnego lata złotonogiego nie zatrzymywałabym, o nie:), no, chyba że wiatr letni, ciężki od zapachów lasu, chyba że pomruki burzy i galopujące po niebie grzmoty, a po burzy zapach ozonu, chyba że wieczory czerwcowe... 
Ale to tylko w polskich  wspomnieniach.
Północne lato też mnie czasem męczy upałami (a pewnie, że bywają), straszy komarami, i przeraża meszkami, i...
Dość marudzenia.




Bo prawda jest taka, że północne lato rozkochało mnie w sobie. Uwiodło mnie blaskiem nocy. :). 
Kilka lat temu, gdy przemierzaliśmy Finlandię(tu i ówdzie), błąkaliśmy się o północy wśród gór 
w poszukiwaniu noclegu, pierwszy raz zobaczyłam jak nocne słońce bawi się w koronach drzew.



Finlandia, Park Narodowy Oulanka, na szlaku Karhunkierros

To pierwsze spojrzenie nie mogło się skończyć inaczej niż nieprzytomną miłością. :) 





Finlandia, Park Narodowy Oulanka, na szlaku Karhunkierros



Miłość to stała i wierna, a zawieszone nisko nad horyzontem słońce woła mnie całe noce. Migotliwe smugi wzywają. Wciskają się przez szpary przy roletach, przez szybki drzwi wejściowych, rozbiegają się po uśpionym domu, zapalają błyski w oczach lalek i misiów, rozrzuconych po kątach, pełzają po półkach z książkami,  tworzą różnorodne odblaski na ścianach.

Skromny domek nabiera urody.



 

A za oknem!
 Lepiej ciekawskim okiem nie zerkać za rolety, bo świat za oknem to dopiero najczystsze piękno, 
wołające tak czule, że ze snu nici. :)




Wieczorem nie łatwo zaciągnąć dzieci do łóżek, nie łatwo spokojnie spać.

Prostopadle biegnące promienie przesiewają łąki, drzewa, oświetlają wzgórza wydobywając ich ciekawą rzeźbę. Jasność odkrywa nocne tajemnice. 
W przyrodzie pozorny bezruch, cisza, cisza, 
cisza przerywana odgłosami ptaków, nocnych zwierząt, tajemniczymi szelestami, chlupotaniem ryb w rzece.
 Gdyby nie codzienne obowiązki i te resztki rozsądku jakie mi pozostały :), przesypiałabym letnie dni, a nocami tułała się po rozświetlonym świecie z obłędem miłosnym w głębinach ócz. 















  Biegałabym bez końca po górach, po płaskowyżach, po plaży kamienistej... 
Dlatego gdybym mogła zatrzymać tu na dłużej lato to tylko ze względu na światło nocne.









A skoro poezji moc za mała a moja żadna to i płynie sobie czas dalej, przez nikogo nie zatrzymywany.
Złotolice słońce ucina sobie coraz to dłuższe drzemki za horyzontem. Jeszcze nie zmierzcha, ani zmrok nie zapada, ale smuteczki się kręcą, bo tak żal, że nie zdążyliśmy się nacieszyć dniem polarnym, a już się skończył. I księżyc znów się zaczyna szarogęsić, na razie blady, słabiutki ale nabiera sił by przejąć swe rządy na nieboskłonie za cztery miesiące.




Ogrzane wieczornym słońcem
pozdrowienia
śle

Bamabo



2 komentarze:

  1. O jaka ciekawa byłam tego lata u Ciebie, powiem krótko z tego co piszesz bombowe jest! Na pierwszym zdjęciu jakiś kaktus jest? Zdjęcia bardzo piękne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Dziękuję, dziękuję. Na fotce skorupka - muszelka po jeżowcu. Pozdrowionka.

      Usuń